29 września 2015

Ależ mamy teraz wspaniały czas - mamy mnóstwo dzikich pomysłów i wszystkie staramy się wcielać w życie. Czasem Pańcia się buntuje, ale co ona tam wie...?

Wymyśliła sobie ostatnio, że posadzi nas na kocyku na łóżku i zrobi nam takie sympatyczne domowe zdjęcia na granatowym kocyku. Lilka nawet na chwilę tak usiadła

 

ale szybko uznała, że to beznadziejnie nudne i trzeba zająć się innymi sprawami. Przede wszystkim trzeba było zwiedzić ten zakazany owoc jakim jest łóżko i wsadzić wszędzie swój uroczy nosek. Ponieważ byliśmy na tym łóżeczku "nieco" rozbrykani, Pańcia brała nas na nie pojedynczo i każde z nas miało zapozować. Kurcze, ale zupełnie nie mieliśmy do tego pozowania głowy i ciągle coś odciągało naszą uwagę (w efekcie nikt nie ma ładnego zdjęcia). No i to, że brała nas pojedynczo bardzo nas frustrowało... bo jak to może być, że czarny jest na łóżku, a my w tym czasie musimy czekać na dole? Wkurzało nas to... 

Ty, Czarny, spadaj stamtąd!

 

Sama spadaj, Mała!

 

Oczywiście co chwilę role się zmieniały i kto inny był na górze, ale dyskusjom w tej kwestii nie było końca :)

 

 

Nasza babcia nie mogła się nadziwić tym przepychankom i obserwowała nas ze swojego legowiska z mocno skonsternowaną miną. Ale co ona tam wie - w końcu jak chce to po prostu wskakuje na łóżku, a my jeszcze nie umiemy :)

 

 

Ostatnio nasz brat Maetsro postanowił sprawdzić czy w maminym cycochu znajdzie się jeszcze jakieś mleczko. Okazało się niestety, że nie :( Zniknęło! Niezrażony obejrzał wszystkie sutki, a następnie obwąchał całą mamę, od góry do dołu. Wyraźnie go to zafascynowało. Kiedy już synowskie oględziny dobiegły końca, zaczęła się mamina kontrola :) Jansunia zaczęła synka oblizywać i także obwąchiwać od góry do dołu...

 

 

Po tych higienicznej natury zajęciach Maestro zaczął się radośnie bawić z mamą i wyrywali sobie pluszową piszczącą kaczuszkę :) Nasza mama miała wyjątkowo dobry humor i koniec końców sama się bawiła kaczuszką...

 

 

Byliśmy ostatnio u naszego wujka weterynarza. Całkiem fajnie było - ukłuł nas co prawda delikatnie w pupki, ale wcale nas to nie zabolało. Poza tym Pańcia mówi, że tak trzeba, bo kolejne szczepienie przeciw chorobom wirusowym jest potrzebne. Tylko dlaczego musimy tam podróżować w tym okropnym transporterze? Co prawda jesteśmy już do niego przyzywczajeni i nie piszczymy siedząc w środku, ale mimo wszystko wolelibyśmy jednak jeździć luzem... byłoby fajnie i moglibyśmy obserwować sobie świat przez okno samochodu...

Uff... ależ męcząca była ta wizyta...

Troszkę mi się wara podwinęła :)

 

 

Czy próbowaliście kiedyś memłać troczki? Są wspaniałe, prawda? To cudowne zajęcie tak sobie pomemłać w zębach troczki przymocowane do Pańcinych spodni! Niekiedy zdarzy nam się (zupełnie przypadkiem rzecz jasna) odgryźć kawałek i Pańcia się nieco bulwersuje, ale ogólnie jest super i bardzo lubimy zajmować się troczkami jak siedzimy na Pańciowych kolankach. A ona często siada sobie na podłodze i się z nami bawi i przytula. No to my wtedy bach - troczek! :)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

10. tydzień
  1. pl
  2. en

 


 

 

 

 

 

 

 

 

     

  Wpisz e-mail: 
  Treść wiadomości:
Wyślij
Wyślij
Twój mail został wysłany - dziękujemy :)
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola

Karolina Czempas

Domowa hodowla jamników długowłosych standardowych

 

Tel. 796-055-618

mail: hodowla.vitared@gmail.com