Te pierwsze dwa tygodnie naszego życia były być może dla Was nieco nużące - ciągle jedliśmy, spaliśmy, spaliśmy i jedliśmy. Pozornie nic się u nas nie działo... ale to naprawdę tylko pozory. Rośliśmy, rozwijaliśmy się i szykowaliśmy do zaprezentowania w pełnej okazałości i rozpoczęcia eksploracji otoczenia! Zaczęliśmy skromnie, bo na razie wędrujemy po kojcu, ale jako że jest on duży, to i sam ten spacerek jest dla nas męczący. Jak już się naspacerujemy to próbujemy organoleptycznie części ciała pobliskiej siostry bądź brata. Trzeba przecież sprawdzić, czy da się odgryźć komuś ucho albo trochę pomemłać łapę siostry...
Otóż powiemy Wam w tajemnicy (żebyście Wy już nie musieli sami próbować), że nie jest to jadalne! Nie dajcie się nabrać jakby Wam ktoś mówił że jednak jest.
Ale słuchajcie, okazało się że mamy jeszcze taki fajny element jak ogonek. Otóż zaczęliśmy już merdać ogonkami i jak idziemy w stronę Pańci (jak usadzi się w kojcu znacząco zmniejszając tym samym naszą przestrzeń życiową) to szybciutko nimi machamy na prawo i lewo. A Pańcia się śmieje i mówi, że rozkosznie wyglądamy tak merdając... rozkosznie...???
Po tych naszych szaleństwach - wędrówkach po kojcu i próbach odgryzienia czegoś komuś padamy zmęczeni. Otóż najlepiej nam jest w ciepłej rodzinnej atmosferze:
pod brzuchem mamy...
... albo przy babci, która nas bardzo kocha i opiekuje się nami jak druga mama :)
Mamy już 18 dni i jesteśmy zupełnie nie do poznania :) Chodzimy sobie już całkiem dzielnie, niekiedy tylko troszkę nam ciałko zarzuci i bardzo artystycznie się przewracamy. Głowa też nam jeszcze czasami ciąży, ale z dnia na dzień jest już coraz lepiej i jesteśmy coraz sprawniejsi. Pańcia dała nam wczoraj zabawki. Nie wiemy jeszcze za bardzo co to takiego, ale już je rozgryzamy (w mniej lub bardziej dosłownym sensie ;)) - można je otóż ciągnąć za różne wystające elementy, ściskać szczękami i kłaść się na nich do woli. A one w ogóle nie protestują, nie piszczą i nie wzywają mamy na pomoc. Nie to co brat lub siostra, którzy donośnie buntują się jak któreś z nas zdepcze drugiemu głowę ;) Super sprawa z tymi zabawkami - musimy poświęcić im więcej czasu w przyszlości, to pewne.
Maestro i jamnik z Ikei, bardzo lubiany przez maluszki :)
A co to za dziwaczna świnka??
Oto kończymy dziś 3 tygodnie. Wiążą się z tym faktem dwie kwestie - po pierwsze znowu ta nieszczęsna sesja zdjęciowa, a po drugie dostaliśmy dziś do pyszczków taką śmieszną pastę. Pańcia mówi, że to na odrobaczenie. Wszystko jedno na co, ważne że jest smaczna i wylizywaliśmy sobie nawzajem pysie. Jako że ukończyliśmy już magiczne 3 tygodnie to Pańcia daje nam też stały pokarm. Na razie ten co je nasza mama (tylko my mamy namoczone w wodzie albo mleczku), ale mama nam powiedziała, że już niedługo dostaniemy też inne rzeczy - mięsko, serek czy jogurcik. Co prawda nie wiemy co to, ale mama i babcia mówią że to jest pyszne... nie możemy się więc już doczekać!
Karolina Czempas
Domowa hodowla jamników długowłosych standardowych
Tel. 796-055-618
mail: hodowla.vitared@gmail.com